Czy po ziemi zawsze trzeba stąpać twardo?
Według mnie nie. I to z dwóch powodów. Jeden z nich jest od ziemi oderwany, w drugim do gry wkracza dywanik.
Powód pierwszy
Gdybym twardo stąpała po ziemi nie byłoby mnie teraz w tym miejscu. Nie tworzyłabym i nie próbowała zmieniać rzeczywistości, na taką, która mi bardziej odpowiada. Nieraz bujam w obłokach, bo tam znajduję szalone pomysły. Szukam tam pomysłów, które na pierwszy rzut oka wydają się nierealnymi. Ale kiedy te pomysły zostają w głowie i rosną, okazuje się, że nie są takie nierealne. Jeszcze dwa miesiące temu stworzenie własnej strony, wykupienie hostingu i domeny były nieosiągalne. Tak samo jak pomysł, żeby pokazywać stworzone przeze mnie rzeczy. Nie wiem, czy historia skończy się tak jakbym chciała, żeby się skończyła, czy będzie to tylko przelotny romans. Ale wiem, że bujać w obłokach trzeba, o ile później wraca się na ziemię i tu realizuje swoje marzenia. A że przyszłość należy do mnie, wiem od Eleanor Roosevelt:
“Przyszłość należy do tych, którzy wierzą w piękno swoich marzeń.”
Powód drugi
Po co stąpać po ziemi, kiedy można mieć dywan 🙂 Pewnie nie tego się spodziewałeś, ale cóż, lubię zaskakiwać. Dywany, to kolejna rzeczy, do której idealnie nadaje się sznurek bawełniany. Pierwszy dywanik powstał jakby przez przypadek. Robiąc podkładkę, mama zapytała mi się, czy nie mogłabym zrobić kilku okrążeń więcej, ponieważ potrzebuje dywanika do łazienki. Szybka akcja reakcja i dywanik powstał.
Zaletą dywanów z tego właśnie materiału są z jednej strony bardzo miła w dotyku struktura, a z drugiej wysoka wytrzymałość. Kiedy się pobrudzi wystarczy wrzucić do pralki. Co więcej jest to super wzór dla początkujących szydełko-maniaków. Zachęcam do tego każdego.
Do stworzenia drugiego rodzaju dywanika zachęciła mnie Zamotana tworząc wyzwanie na stworzenie dywanika z heksagonów. Wyszło przepięknie. Napotkałam jednak na trudność, która spotyka mnie przy wielu robionych przeze mnie wzorach. O ile samo szydełkowanie heksagonów było bardzo przyjemne, o tyle zszywanie ich, żeby powstał dywanik już mniej, ale nie poddałam się. Trzeba być wytrwałym ucząc się nowych rzeczy.
Równie wdzięcznym materiałem okazał się T-shirt yarn, choć miałam trochę większe problemy z zapanowaniem nad różnego rodzaju grubościami na jednej robótce.
To na pewno nie koniec dywanowej historii. Obecnie marzy mi się większy format 🙂 a jak wiadomo, marzenia są po to żeby je spełniać.
Spełniania szydełkowych i nie tylko marzeń życzę również Tobie.