Kawa

Kawa z Malawi – ciekawe doznanie

Pierwsza myśl po otrzymaniu tej kawy? Gdzie u diaska jest Malawi? I teraz nie oceniaj proszę mojej ignorancji geograficznej. Od ostatniej lekcji geografii minęło już wiele lat. Ale dzięki kawowym odkryciom poznam też, jak się okazuje trochę świata.

Ułatwiając Ci zadanie, kilka informacji o Republice Malawi. Jest to państwo we wschodniej Afryce graniczące z Tanzanią, Mozambikiem i Zambią. Państwo numer 100 na świecie pod względem powierzchni (Polska jest w rankingu 69). Według Wikipedii dogadasz się tam po angielsku, co w sumie nie dziwi, gdyż niepodległość od Anglii państwo uzyskało w lipcu 1964 (więc urodziny obchodzi prawie razem z moją Mamą 🙂 ). Więcej o tym kawodajnym kraju przeczytasz w Wikipedii, no i na pewno w wielu innych miejscach. Kraj należy niestety do najsłabiej rozwiniętych krajów świata. Produkcja kawy nie znajduje się wśród najpopularniejszych produktów. Jako produkty eksportowe wymienia się raczej tytoń i herbatę. Tym bardziej kawa z Malawi musi pojawić się w Twoich zbiorach kawowych, żeby wspomóc ich gospodarkę.

Kawa wypalana w belgijskiej palarni Caffenation personalizowanej dla Coffedesk. Więcej ciekawostek na temat tej kawy znajdziesz w tym wpisie. Jedną z nich jest to, że ziarenka tej kawy nie są kawowymi bliźniakami, a jedynakami.

Przelew miesiąca kwietnia

Opakowanie nie jest może powalające, ale bardzo podoba mi się czcionka. Wiem głupota, ale jakoś przyciąga mój wzrok. Ma jednak dla mnie jeden spory minus, brak zamknięcia. Oczywiście da się to łatwo załatwić zwykłym spinaczem, ale we wszystkich poprzednich, które wpadły w moje ręce, takie rozwiązanie było zastosowane. Może jednak ze względu na prostotę, to opakowanie wpływa na przyjazną cenę tej kawy.

A teraz to co najważniejsze – smak. Za pierwszym razem nie byłam przekonana. Jest to kawa zupełnie inna niż te, które ostatnio piłam. Kolumbia od The Barn, HAYB z Peru, czy Cloud Picker z Hondurasu są kawami o dużo wyższej kwasowości. Kawa z Malawi nie jest tak lekka, czuć czekoladę. Podobno też tytoń i czerowne owoce, ale tego jeszcze nie odkryłam 🙂

Jest to bardzo smaczna odmiana. Wydaje mi się, że będę do niej wracać. Tak dla odmiany po innych, bardziej owocowych kawach. A teraz łapcie tą kawę. Do końca kwietnia w promocyjnej cenie na CoffeeDesk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.