Szydełkowanie

Szydełkowe maskotki

Opublikowano:

Siła skojarzeń

Bardzo długo szydełkowanie kojarzyło mi się z misternymi serwetkami, stworzonymi z kilometrów kordonka. Później do tych skojarzeń dołączyły chusty i inne elementy ubioru. Dopiero przypadkowe odkrycie w Empiku późną jesienią 2016 roku zmieniło mój pogląd na ten temat.

Szukając jak zwykle nowych inspiracji książkowych wypatrzyłam na dziale kreatywnym pudełka z zabawkami. Okazał się, że jest to cały zestaw do zrobienia szydełkowych maskotek. Moje serce skradł miś – bo jak wiadomo misie kradną serca – który później stał się przedmiotem świątecznej licytacji i pomógł jeszcze dzieciakom (ale to zupełnie inna historia). Bijąc się chwilę z myślami zaryzykowałam i kupiłam. W środku bardzo miłe zaskoczenie. Kompletny wzór, który początkowo wydawał się dość skomplikowany, szydełko no i włóczki.

Akcja miś i spółka

Najpierw się trochę nawyzywałam, bo niektóre elementy wytłumaczone były w zagmatwany dla laika sposób, ale przy pomocy internetowych rad udało mi się odszyfrować znaczenia wszystkich używanych wyrażeń. Trochę to trwało, ale miś powstał. Śliczny na swój własny sposób, bo to pierwsza stworzona maskotka, ale i tak uroczy. No ale skoro udało się z jednym, to dlaczego miałoby się nie udać z innymi.

 

 

W ten sposób do kolekcji trafił dwa potworki (a w sumie trzy, bo jeden nadal w obróbce), sowa, ptaszek (tak wiem, sowa to też ptak, ale trzeba je jakoś odróżnić) oraz dżdżownica, która jak się kiedyś postara może zostanie motylem.

Jeżeli masz ochotę i marzy Ci własnoręcznie zrobiona maskotka, bardzo zachęcam do sięgnięcia po tego typu zestaw. Nie trzeba zastanawiać się nad ilością i dobraniem włóczek, rozmiarem szydełka, wyszukiwaniem wzoru, jest wszystko w jednym. A gwarantuje, że jeżeli to polubisz to znajdziesz kolejne inspiracje.

Kontynuacja

Mniej więcej rok później trafiłam na gazetę z serii Anna specjalna „We love Amigurumi”, gdzie miłością od pierwszego wejrzenia zapałałam do brązowego pieska. No i cóż mieszka on teraz na półce z książkami i odstrasza mole książkowe.

 

 

Moim ulubieńcem został jednak króliczek stworzony w tym roku na warsztatach u Ani (Zielony Groszek), która zdradziła kilka sekretów, żeby stworki były jeszcze piękniejsze i bezpieczne dla użytkowników.

 

 

Nie mogę się doczekać następnych wyzwań. Ciekawe jaka przytulanka jako następna skradnie serce. W głowie kłębi się już kilka pomysłów 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.