Szydełkowanie

Warsztaty szydełkowe – dlaczego warto

Człowiek uczy się przez całe życie – niby taki banał, ale zawiera w sobie wszystko. Są jednak dwa rodzaje ludzi, Ci którzy to lubią i Ci, którzy od tego uciekają. Zgadnij, w której grupie ja jestem 😉 dokładnie tak, w tej która jak nie nauczy się czegoś nowego przez dłuższy czas to jest jej źle. I nie musi to być wcale nic spektakularnego. Wystarczą małe rzeczy. Dlatego tak mnie ciągnęło na kolejne warsztaty szydełkowe.

Bardzo lubię uczestniczyć w wartościowych spotkaniach, spędzać czas kreatywnie. Niestety za dużo widzę ostatnio u siebie i moich najbliższych lenistwa w tej kwestii. Oczywiście nie chodzi też o bycie hiperaktywnym, wiecznie zmęczonym i niewyspanym. Często jednak wybieramy wieczór przed ekranem telewizora, czy komputera, a za progiem czeka na nas cała masa wyzwać. Wracając jednak do sedna. Bardzo polubiłam warsztaty szydełkowe, bo są doskonałą kombinacją zdobywania nowych umiejętności, miłego towarzystwa i dobrej kawy (lub herbaty, nie będę nikogo dyskryminować).

Warsztaty szydełkowe

Poza wcześniej już wymienionymi warsztatami (o tu właśnie), wzięłam udział w kolejnych. Jestem bardzo dumna z efektów. Niektóre prace powstawały bardzo szybko, ukończenie innych zajmowało miesiące.

Zaraz po torbe i pufie, kolejne były warsztaty z robienia siaty na szydełku. Jest to jeden z najczęściej wykorzystywanych przedmiotów, zawsze w torebce, gotowy na zakupy. Pusta siata jest rozmiarów kompaktowych, ale w sklepie nie jeden już raz wywołała zdumienie swoją pojemnością.

Kolejna była chusta. Start jej robienia był w październiku, ukończyłam ją na wiosnę – nieraz tak jest, coś po prostu nie idzie. Ale jest bardzo zadowolona z efektu, szczególnie teraz, kiedy niestety powoli chłodne wieczory będą coraz częstszym towarzyszem. Małym usprawiedliwieniem, dlaczego praca szła tak wolno, jest okres przedświąteczny i warsztaty z robienia bombki.

 

 

Wcześniej szydełkowe ozdoby na choinkę były mi oczywiście znane, ale raczej w formie filigranowych aniołków i koronkowych gwiazdek, a tu okazuje się, że można inaczej. Takie bombki cieszą oczy, są bezpieczne, bo nie ma obawy że się stłuką, a dodatkowo można na nie spożytkować końcówki kolorowych włóczek.

 

 

Następne warsztaty szydełkowe okazały się nie lada wyzwaniem – rękawiczki i czapka. Ta druga okazała się łatwa i przyjemna, natomiast rękawiczki sprawiły trochę kłopotów, ale warto było. Żadne mrozy w takim komplecie nie są straszne.

 

 

I to wcale nie jest tak, że skoro byłam na jednych, czy dwóch, to nic nowego się nie nauczę. Każde kolejne pokazują nową technikę, nowe zastosowanie tego co już wcześniej było znane. Odkrywamy nowe horyzonty, a rozmowy doprowadzają nas chociażby do nowych sklepów z włóczkami 🙂 Co więcej, kiedy uruchomisz wyobraźnie i zacznie modyfikować poznane już wzory uzyskasz całkiem nowe przedmioty.

To jak, idziemy na warsztaty?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.